By

Wspomnienia córki Teresy o ojcu Zygmuncie Szadkowskim

Od najmłodszych lat żyłam ze świadomością, że Ojciec był osobą dobrze znaną nie tylko wśród polskiej emigracji, ale także w Kraju dzięki audycjom w Radiu Wolna Europa i osobistym kontaktom.

Wspominając lata dzieciństwa, pamiętam, że Ojca często nie było w domu z powodu licznych obowiązków – zebrania, zjazdy weekendowe oraz wyjazdy do ośrodków polskich nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale też w innych krajach europejskich oraz w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Kiedy był Przewodniczącym ZHP reprezentował harcerstwo na Światowym Jamboree na Filipinach i uczestniczył w konferencji skautowej w Indiach, w czasie, której został przedstawiony Prezydentowi, dr Rajendran Prasad. Cztery lat później był na Światowym Jamboree Skautowym w Grecji. Przeżywałam Jego wyjazdy i odczuwałam wielką tęsknotę, ale bardzo się cieszyłam pięknymi pocztówkami, które Ojciec przysyłał oraz upominkami, przywożonymi z dalekich stron.

Kiedy byłam starsza uczestniczyłam w wyprawach, pielgrzymkach i zjazdach harcerskich, w których brał udział Ojciec m.in. Jamboree Skautów Portugalskich, Światowy Zlot ZHP w 25 rocznicę Bitwy o Monte Cassino, Zjazd Ogólny ZHP w Kanadzie. Ojciec był zazwyczaj bardzo zajęty, ale zawsze udawało się nam spędzić trochę czasu razem.

Chodziłam nieraz z Ojcem do biura w Domu Harcerskim na Rutland Gate (Londyn). Zabierał mnie czasem ze sobą, kiedy szedł na spotkania do Generała Andersa. Respdopletharo . Bywałam również w Domu SPK na Queen’s Gate Terrace, a czasami szliśmy do kina.

W domu naszym często zatrzymywali się goście spoza Anglii. Byli to przyjaciele Ojca, z którymi łączyła Go wspólna przeszłość w szeregach harcerskich – niektórych znał jeszcze z Wilna. Podczas tych wizyt słuchałam opowiadań i marzyłam, że kiedyś sama odwiedzę te kraje skąd ci znajomi przyjeżdżali.

Na uroczystości nadania orderu Virtuti Militari Batalionowi, w którym Ojciec służył, deklamowałam wiersz Janusza Wedowa pt. „Poległym” w którego słowach zawarte są nazwy miejsc, o których Ojciec często mówił i gdzie tylu Jego kolegów pozostało. Była to dla mnie szczególnie wzruszająca okazja.

Poległym”

Już grają głucho werble warczącym wspomnieniem,

i nazwisk długi szereg w ciszę świętą pada,

a każde z nich to męstwo, krew i poświęcenie.

Grzmią werble……..nie to Karpacka Brygada

znów idzie dawną drogą mocno w wspaniale!

Od Homs przez Ziemię Świętą w Libjską  Pustynię

przez Bogusz, Marsa Matruch, Tobruk i Gazalę

……..piosenka nad pustynią pod gwiazdy gdzieś płynie.

A dziś wśród bladych, szarych i milczących blasków

wiatr niesie hen z oddali szum płaczącej brzozy.

Grzmią werble……..i w żałobnym monotonnym huku

przechodzi cień za cieniem………szereg idzie cały,

rozerwany na minie………zabity w Tobruku,

zaginął pod Gazalą……..padł na polu chwały.

Zostaną tylko grobów samotnych  szeregi,

w których sen o powrocie śnić będą polegli.

Zawiane piaskiem groby, groby wryte w śniegi.

Groby na polach Italii pod Monte Cassino.

To groby, w których głębi na zawsze zostanie

maleńka cząstka Polski, zamknięta w tych sercach

co bić przestały za nią – i z nich zmartwychwstanie wolność

by przejść nad światem po słońca kobiercach.

Te groby to pomniki, to jeden drogowskaz,

to w drodze po zwycięstwo milowe kamienie.

O Bracia, gdy do walki nas znów wezwie rozkaz,

pójdziemy drogą niosąc śmierć i wyzwolenie!”

Rodzice wychowywali nas w duchu polskim, zachowując tradycje i pielęgnując język polski. Najmilsze moje wspomnienia związane są ze Świętami Bożego Narodzenia i Wielkanocy, które spędzaliśmy razem. Tradycyjnie Ojciec piekł ciasta i przygotowywał potrawy, które pamiętał z dziecinnych lat. Pomagając Ojcu, uczyłam się od Niego i do dziś przyrządzam te potrawy według Jego przepisów. Teraz w każde święta zapach tych ciast i potraw budzi we mnie tęsknotę do lat, kiedy w domu rodziców do stołu wigilijnego siadało ponad 20 osób. Przyjeżdżał brat z rodziną, siostra cioteczna mego Ojca oraz samotni znajomi, którzy spędzali święta z nami. Przy stole przywoływane były różne wspomnienia – z dzieciństwa, lat szkolnych, uniwersyteckich oraz z okresu wojennego. Były one jak kawałki układanki, którą wiele lat później próbowałam ułożyć w jedną całość.

Podczas programów  telewizyjnych  na temat wojny Ojciec nieraz wspominał swoje przeżycia. Szczególnie się wzruszał, gdy były występy Szkotów grających na dudach, bo przypominały mu noce, kiedy siedząc w rowie na pustyni, słyszał gdzieś z oddali smętne dźwięki tego instrumentu.

Pamiętam jak, siedząc przy stole i układając pasjanse, Ojciec planował referaty i przemówienia. Lubił rozwiązywać krzyżówki. Posiadał wiele wiadomości na różne tematy i miał fantastyczną pamięć. Często z Mamą nazywałyśmy Go naszą encyklopedią.

Kiedy wnuczki, córki mego brata, przyszły na świat, Ojciec cieszył się i cenił czas z nimi spędzany. Moje dzieci, Andrzej i Helenka, widywały Dziadziusia prawie codziennie, ponieważ bywał już wtedy częściej w domu i mieszkaliśmy blisko. Mimo tego, że dzieci były bardzo małe, pamiętają i często wspominają rozmowy z Dziadziusiem i Bibi (tak nazywały moją Matkę).

Do Polski pojechałam po raz pierwszy w 1992 r. z synem, który miał wtedy 7 lat – córka była za młoda na taką podróż i została z moim mężem w Londynie. W tym czasie Rodzice moi też byli w Polsce, ponieważ Ojciec brał udział w Światowym Zjeździe Kombatantów. Wizyta ta była szczególnie pamiętna, bo oprócz udziału w uroczystościach zjazdowych, spędziliśmy dużo czasu z Rodzicami zwiedzając zabytki i poznając wielu członków rodziny, których poprzednio znałam tylko z opowiadań.

Niedługo przed śmiercią Ojciec przepraszał mnie za to, że tyle czasu spędzał poza domem, a nie z nami. Zapewniłam go, że byliśmy dumni z Jego pracy i osiągnięć. Od wielu lat należę do organizacji, które Ojciec kiedyś prowadził, ponieważ Jego przykład i oddanie sprawie Polskiej zakorzeniło we mnie zainteresowanie pracą społeczną i charytatywną.

Obecnie jestem członkiem Władz Naczelnych ZHP, gdzie pracuję z instruktorami i instruktorkami- dziećmi Tych, którzy już odeszli na „wieczną wartę”. Idąc Ich śladami, kontynuujemy pracę, wychowując następne pokolenia.

Od 2000 r. jestem prezesem Koła SPK Nr 114 „Harcerz” w Londynie, którego ·Ojciec był współzałożycielem i do którego też należała moja Matka Wanda. Od czasu, kiedy zaczęłam działać w tej organizacji, słyszałam wiele miłych słów na temat Ojca. Po Jego śmierci nieraz mi mówiono, jak  bardzo  Go brakuje. Przypominały  mi się wtedy Ojca ostatnie imieniny, kiedy p. language translator . Anna Moszczyńska złożyła mu następujące życzenia: „W Dniu Twego Patrona bardzo bardzo serdecznie życzę sił i, żebyś mógł z nami jeszcze pracować – tyle jest trudnych spraw – a Ty właściwie jeden w wielu wypadkach potrafiłeś rozwiązać „węzeł gordyjski”.”

To, że Ojciec mógł tyle czasu poświęcić pracy społecznej i politycznej zawdzięczał mojej Mamie, która zajmowała się rodziną i domem. Podczas obchodów 50-lecia SPK prezes Czesław Zychowicz publicznie podziękował „Wandzie za to, że cicho pracowała, ażeby Zygmunt mógł z nami głośno pracować.”

Jako członek Zarządu Głównego Stowarzyszenia Polskich Kombatantów Wielka Brytania pomagam w archiwum. Przy segregowaniu zdjęć oraz innych dokumentów bardzo często pojawia się nazwisko i postać mojego Ojca, który służył Polskiej Emigracji Niepodległościowej w Wielkiej Brytanii i na całym świecie.

Wpisany przez Teresę Szadkowską-Łakomy