Wieści

72 ANNIVERSARY

orzel

 

katyn

 

KATYŃ  MEMORIAL 

    72   ANNIVERSARY OF THE KATYŃ MASSACRE
KENSINGTON CEMETERY
GUNNERSBURY

GUNNERSBURY  AVENUE
ACTON  W3
SUNDAY  22nd APRIL 2012

 

12.00 Uroczysta Msza Święta w Kościele św. Andrzeja Boboli1 Leysfield Road, Hammersmith W12 9JF 12.00 Solemn Mass Polish R.C. Church of St. Andrew Bobola, 1 Leysfield Road, Hammersmith W12 9JF
13.50 Publiczność zajmuje miejsca wokół Pomnika Katyńskiego 13.50 Members of the Public take their position at the Katyń Memorial
14.00 Wprowadzenie i ustawienie sztandarów przy Pomniku 14.00 Banners take up their position at the Memorial
14.05 Otwarcie uroczystości – Czesław Maryszczak  – Prezes Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w W. Brytanii 14.05 Opening of the Ceremony by Mr. C. Maryszczak Chairman of the Polish Ex-Combatants Association in Great Britain
14.10 Wniesienie polskiej i brytyjskiej flagi 14.10 The Polish and British flags take up positions atthe Memorial
14.15 Przemówienie – Ambasador R. P.J.E. Barbara Tuge-Erecińska 14.15 Address – Ambassador of PolandH.E. Barbara Tuge-Erecinska
14.25 Modlitwy 14.25 Prayers
14.35 Składanie wieńców według ustalonej kolejności 14.35 Laying of wreaths
14.50 Podziękowanie – C. Maryszczak  – Prezes Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Wielkiej Brytanii 14.50 Closing of the Ceremony by Mr. C. Maryszczak Chairman of the Polish Ex-Combatants Ass. in GB
14.55 Hymny Narodowe – polski i angielski 14.55 National Anthems – Polish and English
15.00 Odprowadzenie sztandarów 15.00 Departure of Banners
 Uwaga:Godz. 15.30 - Galeria POSKu - otwarcie wystawy „Łagry w sutannie”, która będzie trwać do 11 maja 2012.Godz. 19.00 – Kościół św. Andrzeja Boboli - akademia z okazji Obchodów Katyńskich i Jubileuszu 50-lecia Kościoła (referat mgr J. Kowalska – „Opieka duszpasterska nad Polakami wywiezionymi do Sowietów w latach 1939-1942” i koncert A. Matuszewski_DSC0918 

_DSC0925

 

_DSC0927

 

_DSC0936

 

_DSC0929

 

_DSC0938

 

_DSC0941

 

_DSC0940

 

_DSC0944

 

_DSC0945

 

_DSC0948

 

_DSC0942

 

_DSC0956

 

_DSC0957

 

_DSC0975

 

_DSC0977

 

_DSC0981

 

_DSC0989

 

_DSC0991

 

_DSC0992

 

_DSC0994

 

Wspomnenia córkiTeresy o ojcu Zygmuncie Szadkowskim

Od najmłodszych lat żyłam ze świadomością, że Ojciec był osobą dobrze znaną nie tylko wśród polskiej emigracji, ale także w Kraju dzięki audycjom w Radiu Wolna Europa i osobistym kontaktom.

Wspominając lata dzieciństwa, pamiętam, że Ojca często nie było w domu z powodu licznych obowiązków – zebrania, zjazdy weekendowe oraz wyjazdy do ośrodków polskich nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale też w innych krajach europejskich oraz w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Kiedy był Przewodniczącym ZHP reprezentował harcerstwo na Światowym Jamboree na Filipinach i uczestniczył w konferencji skautowej w Indiach, w czasie, której został przedstawiony Prezydentowi, dr Rajendran Prasad. Cztery lat później był na Światowym Jamboree Skautowym w Grecji. Przeżywałam Jego wyjazdy i odczuwałam wielką tęsknotę, ale bardzo się cieszyłam pięknymi pocztówkami, które Ojciec przysyłał oraz upominkami, przywożonymi z dalekich stron.

Kiedy byłam starsza uczestniczyłam w wyprawach, pielgrzymkach i zjazdach harcerskich, w których brał udział Ojciec m.in. Jamboree Skautów Portugalskich, Pielgrzymka Milenijna do Rzymu, Światowy Zlot ZHP w 25 rocznicę Bitwy o Monte Cassino, Zjazd Ogólny ZHP w Kanadzie. Ojciec był zazwyczaj bardzo zajęty, ale zawsze udawało się nam spędzić trochę czasu razem.

Chodziłam nieraz z Ojcem do biura w Domu Harcerskim na Rutland Gate (Londyn). Zabierał mnie czasem ze sobą, kiedy szedł na spotkania do Generała Andersa. Bywałam również w Domu SPK na Queen’s Gate Terrace, a czasami szliśmy do kina.

W domu naszym często zatrzymywali się goście spoza Anglii. Byli to przyjaciele Ojca, z którymi łączyła Go wspólna przeszłość w szeregach harcerskich – niektórych znał jeszcze z Wilna. Podczas tych wizyt słuchałam opowiadań i marzyłam, że kiedyś sama odwiedzę te kraje skąd ci znajomi przyjeżdżali.

Na uroczystości nadania orderu Virtuti Militari Batalionowi, w którym Ojciec służył, deklamowałam wiersz Janusza Wedowa pt. „Poległym” w którego słowach zawarte są nazwy miejsc, o których Ojciec często mówił i gdzie tylu Jego kolegów pozostało. Była to dla mnie szczególnie wzruszająca okazja.

Poległym”

Już grają głucho werble warczącym wspomnieniem,

i nazwisk długi szereg w ciszę świętą pada,

a każde z nich to męstwo, krew i poświęcenie.

Grzmią werble……..nie to Karpacka Brygada

znów idzie dawną drogą mocno w wspaniale!

Od Homs przez Ziemię Świętą w Libjską  Pustynię

przez Bogusz, Marsa Matruch, Tobruk i Gazalę

……..piosenka nad pustynią pod gwiazdy gdzieś płynie.

A dziś wśród bladych, szarych i milczących blasków

wiatr niesie hen z oddali szum płaczącej brzozy.

Grzmią werble……..i w żałobnym monotonnym huku

przechodzi cień za cieniem………szereg idzie cały,

rozerwany na minie………zabity w Tobruku,

zaginął pod Gazalą……..padł na polu chwały.

Zostaną tylko grobów samotnych  szeregi,

w których sen o powrocie śnić będą polegli.

Zawiane piaskiem groby, groby wryte w śniegi.

Groby na polach Italii pod Monte Cassino.

To groby, w których głębi na zawsze zostanie

maleńka cząstka Polski, zamknięta w tych sercach

co bić przestały za nią – i z nich zmartwychwstanie wolność

by przejść nad światem po słońca kobiercach.

Te groby to pomniki, to jeden drogowskaz,

to w drodze po zwycięstwo milowe kamienie.

O Bracia, gdy do walki nas znów wezwie rozkaz,

pójdziemy drogą niosąc śmierć i wyzwolenie!”

Rodzice wychowywali nas w duchu polskim, zachowując tradycje i pielęgnując język polski. Najmilsze moje wspomnienia związane są ze Świętami Bożego Narodzenia i Wielkanocy, które spędzaliśmy razem. Tradycyjnie Ojciec piekł ciasta i przygotowywał potrawy, które pamiętał z dziecinnych lat. Pomagając Ojcu, uczyłam się od Niego i do dziś przyrządzam te potrawy według Jego przepisów. Teraz w każde święta zapach tych ciast i potraw budzi we mnie tęsknotę do lat, kiedy w domu rodziców do stołu wigilijnego siadało ponad 20 osób. Przyjeżdżał brat z rodziną, siostra cioteczna mego Ojca oraz samotni znajomi, którzy spędzali święta z nami. Przy stole przywoływane były różne wspomnienia – z dzieciństwa, lat szkolnych, uniwersyteckich oraz z okresu wojennego. Były one jak kawałki układanki, którą wiele lat później próbowałam ułożyć w jedną całość.

Podczas programów  telewizyjnych  na temat wojny Ojciec nieraz wspominał swoje przeżycia. Szczególnie się wzruszał, gdy były występy Szkotów grających na dudach, bo przypominały mu noce, kiedy siedząc w rowie na pustyni, słyszał gdzieś z oddali smętne dźwięki tego instrumentu.

Pamiętam jak, siedząc przy stole i układając pasjanse, Ojciec planował referaty i przemówienia. Lubił rozwiązywać krzyżówki. Posiadał wiele wiadomości na różne tematy i miał fantastyczną pamięć. Często z Mamą nazywałyśmy Go naszą encyklopedią.

Kiedy wnuczki, córki mego brata, przyszły na świat, Ojciec cieszył się i cenił czas z nimi spędzany. Moje dzieci, Andrzej i Helenka, widywały Dziadziusia prawie codziennie, ponieważ bywał już wtedy częściej w domu i mieszkaliśmy blisko. Mimo tego, że dzieci były bardzo małe, pamiętają i często wspominają rozmowy z Dziadziusiem i Bibi (tak nazywały moją Matkę).

Do Polski pojechałam po raz pierwszy w 1992 r. z synem, który miał wtedy 7 lat – córka była za młoda na taką podróż i została z moim mężem w Londynie. W tym czasie Rodzice moi też byli w Polsce, ponieważ Ojciec brał udział w Światowym Zjeździe Kombatantów. Wizyta ta była szczególnie pamiętna, bo oprócz udziału w uroczystościach zjazdowych, spędziliśmy dużo czasu z Rodzicami zwiedzając zabytki i poznając wielu członków rodziny, których poprzednio znałam tylko z opowiadań.

Niedługo przed śmiercią Ojciec przepraszał mnie za to, że tyle czasu spędzał poza domem, a nie z nami. Zapewniłam go, że byliśmy dumni z Jego pracy i osiągnięć. Od wielu lat należę do organizacji, które Ojciec kiedyś prowadził, ponieważ Jego przykład i oddanie sprawie Polskiej zakorzeniło we mnie zainteresowanie pracą społeczną i charytatywną.

Obecnie jestem członkiem Władz Naczelnych ZHP, gdzie pracuję z instruktorami i instruktorkami- dziećmi Tych, którzy już odeszli na „wieczną wartę”. Idąc Ich śladami, kontynuujemy pracę, wychowując następne pokolenia.

Od 2000 r. jestem prezesem Koła SPK Nr 114 „Harcerz” w Londynie, którego ·Ojciec był współzałożycielem i do którego też należała moja Matka Wanda. Od czasu, kiedy zaczęłam działać w tej organizacji, słyszałam wiele miłych słów na temat Ojca. Po Jego śmierci nieraz mi mówiono, jak  bardzo  Go brakuje. Przypominały  mi się wtedy Ojca ostatnie imieniny, kiedy p. Anna Moszczyńska złożyła mu następujące życzenia: „W Dniu Twego Patrona bardzo bardzo serdecznie życzę sił i, żebyś mógł z nami jeszcze pracować – tyle jest trudnych spraw – a Ty właściwie jeden w wielu wypadkach potrafiłeś rozwiązać „węzeł gordyjski”.”

To, że Ojciec mógł tyle czasu poświęcić pracy społecznej i politycznej zawdzięczał mojej Mamie, która zajmowała się rodziną i domem. Podczas obchodów 50-lecia SPK prezes Czesław Zychowicz publicznie podziękował „Wandzie za to, że cicho pracowała, ażeby Zygmunt mógł z nami głośno pracować.”

Jako członek Zarządu Głównego Stowarzyszenia Polskich Kombatantów Wielka Brytania pomagam w archiwum. Przy segregowaniu zdjęć oraz innych dokumentów bardzo często pojawia się nazwisko i postać mojego Ojca, który służył Polskiej Emigracji Niepodległościowej w Wielkiej Brytanii i na całym świecie.

Wpisany przez Teresę Szadkowską-Łakomy